Strony

sobota, 30 kwietnia 2016

Rozdział 11 Kurs obchodzenia się z fasolkami twardymi jak kamień

Harry

Kiedy wszyscy zjedli, ze stołu nauczycielskiego wstał Dumbledore i powiedział uroczyście:
- Witamy naszych nowych uczniów i również starych. Mam dla was kilka informacji: niech młodsi uczniowie wiedzą, że do Zakazanego Lasu absolutnie nie wolno wchodzić. Zwracam to też do starszych uczniów- tu popatrzył się na mnie- Chcę wam też powiedzieć, że na wymianę cało roczną z Ameryką pojechali: Hermiona Granger, Cho Chang, Marietta Edgard, Blaise Zabini, Raven Black, Hanna About i Angelica Beare. Za to, do nas przyjechali: Percy Jackson, Jason Grace, Piper McLean, Hazel Levesque, Annabeth Chase, Jaden Shiver, Frank Zhang, Nico di Angelo, Eliot Miles, Leo Valdez, Bianca Treaty, Carter Kane, Sadie Kane, Ziya Rashid, Walt Stone i Nicole Legrete. Amerykanie muszą przyjść z opiekunami domu do mojego gabinetu. A teraz jedzcie!- po tych słowach na sali zrobił się ogromny szum rozmów.
- Chodźcie, zaprowadzimy was do pokoju wspólnego. Potem możecie pójść do Dumbledore'a- powiedziała Ginny. Poczekaliśmy aż każdy wyszedł i dopiero teraz wyruszyliśmy w drogę (ja jako sprawozdawca). Ginny poszła przodem z Hazel, Piper i Annabeth, za nimi poszli Percy, Jason, Leo i Frank.  My (czyli Ron i ja) poszliśmy za nimi. Za nami szli pozostali. 
- Na którym piętrze leży pokój wspólny?- spytała Hazel. Miała brązowe włosy i złote oczy, które idealnie pasowały do odznaki gryfonów. 
- Na ósmym. Uwaga. To fałszywy...
Nie skończyła, bo nagle Percy wpadł po kolano w nasz "fałszywy stopień".
- Stopień.- dokończyła Ginny z wielkim trudem powstrzymując śmiech. Tak samo jak ja.
- Percy, ty glonomóżdżku!- powiedziała Annabeth.  
 - Glonomóżdżku?- spytałem
- Bo czasem ma glony zamiast mózgu - odpowiedziała. - Ale jak go teraz wyciągniemy?
- Jest jedno proste zaklęcie- powiedziała Ginny. - Aloxamento! - wypowiedziawszy to, Percy wyleciał jakiś metr w górę. Po sekundzie spadł na kolano z hukiem.
- Nie ma jakiegoś "delikatniejszego" sposobu? - jęknął. Wszyscy się zaśmiali.
- Panie Jackson! - usłyszeliśmy za sobą jakiś głos. Odwróciliśmy się. Za nami stała McGonnagal. - Proszę nie klęczeć na środku schodów. A tak w ogóle, to mieliście być w gabinecie dyrektora!
Zwrócili się w stronę którą im wskazała. Po chwili straciliśmy ich z oczu.
- Fajni są - powiedziała nagle Ginny.
- My w ogóle ich nie znamy - zaprzeczyłem. Poszliśmy do pokoju wspólnego i posiedzieliśmy tam do powrotu nowych. Wyglądali na lekko wstrząśniętych patrząc na mnie. O co im chodzi? Profesor Dumbledore powiedział im o mnie? Wszyscy w szkole mają to wiedzieć? W całej Anglii już to wiedzą. Mają jeszcze wiedzieć Amerykanie? Może wiedzą również o Voldemorcie zagrażającym nam. Jak widać nie chcieli powiedzieć. Rozmawiali ściszonymi głosami między sobą. Grupkami, no może z jednym wyjątkiem. Eliot z Leo, Jason z Percym, Frank z Hazel, Piper z Jaden oraz Annabeth, Walt z Sadie, Carter z Zyią, a Nico siedział sam po drugiej stronie pokoju i bawił się czym na kształt karty. Ale momencik! Policzyłem ich jeszcze raz. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście... O kurcze, jednego brakuje. To chyba Nicole, ta od "wielkiego wejścia" na uczcie powitalnej. Już zacząłem rozważać pójście do McGonnagal, kiedy...
- Magia j Mit? - ktoś mruknął lekko rozbawiony.
- Hmm??? - Nico w ułamku sekundy schował kartę do kieszeni.
Wszyscy odwrócili się momentalnie (wliczając w to mnie), gapiąc się na źródło głosu jak ciele na malowane wrota. To była Legrete. Jakim cudem nagle znalazła się tutaj w tak krótkim czasie??? Ona uśmiechnęła się tylko tajemniczo.
- Dziewczyny - zawołała do nich lekko zmieszana Ginny. - wasze dormitorium jest po prawej. Chłopaki po lewej.
I poszliśmy do naszych dormitoriów. W nocy obudziło mnie wycie. Nie wilkołaka, które zdarza się co noc, ale takie mniej dzikie. Wilcze wycie. Ale słychać je było z dach nie lasu. Dziwne, ale udało mi się zasnąć. Nie było snu. Tylko ciemność. Obudziły mnie krzyki Rona.
- Harry, wstawaj! Pierwsza jest lekcja ze Slughornem! Wstawaj!
Wyskoczyłem z łóżka i ubrałem się jak najszybciej. Kiedy zbiegłem prawie wszyscy byli gotowi. Nie widziałem tylko Jaden i Ginny. Przyszły minutę później. Gadały jak najęte.
- Gdzie jest klasa eliksirów?- zapytała Eliot.
- W lochach.- odpowiedziałem.
- To tu są lochy?- zapytała Jaden.
- No tak. Mamy nowego nauczyciela. Profesora Horacego Slughorna. Wcześniej mieliśmy profesora Snapa. Teraz jest nauczycielem obrony przed czarną magią. On jest również opiekunem Slytherinu. Zaprowadzę was.- zaoferowałem i ruszyliśmy korowodem. Weszliśmy do klasy. Przyszedł profesor i się uśmiechnął. Patrzył na nas wciąż trzymając uśmiech na ustach. Może nie będzie tak źle. Na stole przed nami stało kilka garnków. W każdym coś bulgotało.
- Witajcie dzieci na pierwszej lekcji eliksirów. Mieliście je wcześniej z profesorem Snapem, ale za sprawą dyrektora ja teraz je prowadzę. Na początku test jak dużo znacie eliksirów. Jaki eliksir jest w pierwszym kociołku?- zapytał. Wszyscy podeszliśmy powąchać i spojrzeć. Miało różową barwę i dziwaczny zapach. Nagle ta Piper podniosła rękę.
- Tak panno McLean?
- Eliksir Miłosny.
- Po czym panna wywnioskowała?
- Po kolorze i po zapachu. Pachnie dla każdego inaczej. Dla mnie pachnie jak róże, trawa po deszczu i... perfumy mojej mamy.- skończyła lekko się rumieniąc.
- Zdumiewające. Dobrze. Teraz następny.- powiedział otwierając następny kociołek. Większość gryfonów w ogóle nie znała żadnego eliksiru.  Ja trafiłem na eliksir nienawiści. Kiedy poczułem jego zapach, ogarnęła mnie straszna furia i chęć walnięcia w nos Percy'ego, który stał koło mnie. Na szczęście udało mi się zwalczyć tą pokusę, mówiąc nazwę eliksiru i jak go poznałem. Jestem pewny, że Hermiona znała by wszystkie te eliksiry, gdyby nie wyjechała do Ameryki. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos profesora:
- Dzieci teraz wyjmijcie podręczniki i stwórzcie dla mnie wywar śmierci. Ten kto zrobi najlepszy w najkrótszym czasie dostanie kroplę eliksiru Felix Felicis. Nazywany również...
- Eliksirem Szczęścia.- dokończyła Eliot.
- Dobrze panno Miles. Eliksirem Szczęścia. Jest go bardzo trudno sporządzić. A więc zaczynajcie.
Wszyscy wzięli się do pracy. Mój podręcznik był stary i zniszczony. Otworzyłem na stronie  z tym eliksirem. Instrukcje były jakieś dziwne. Jakby poprzedni właściciel tej książki zmienił te instrukcje. Postanowiłem trzymać się instrukcji " Księcia Półkrwi" jak podpisał się uczeń. Przyjrzałem się innym uczniom. Ta Eliot co chwilę marszczyła brwi jakby próbowała się rozczytać w instrukcjach. Ta Piper co chwilę wąchała składniki. Ta Nicole robiła eliksir bez zastanawiania się, jakby instynktownie. U chłopaków nie było nic zastanawiającego,  robili eliksir i tyle. Cicho pod nosem powtarzałem instrukcje. Miałem srebrnym płaskim nożem pokroić fasolki Asphodelusa. To całkowicie niemożliwe. " Książe Półkrwi" pisze, że mam je zgnieść ostrzem. Spróbowałem i z fasolki wyciekł sok. ,,Nareszcie udało mi się zrobić choć połowę eliksiru" pomyślałem. Następnie zerknąłem znowu do książki napisano tam, że powinienem teraz mieszać wywar w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, aż wywar stanie się przeźroczysty jak woda, ale notka napisana ręką poprzedniego właściciela radziła aby po zamieszaniu siedem razy w kierunku przeciwnym do ruchu zegara zamieszać go raz w kierunku z nim zgodnym. Biorąc pod uwagę to, że wcześniej dobrze mnie to pokierowało zrobiłem wszystko zgodnie z zaleceniami tego "Księcia półkrwi". Momentalnie wywar zrobił się jasnoróżowy. Uśmiechnąłem się i rozejrzałem po klasie czując ciepłe uczucie dumy z samego siebie. Szczerze wątpiłem czy ktokolwiek uzyskał takie efekty jak ja. Wtedy napotkałem spojrzenie Legrete. Patrzyła jakoś tak dziwnie, nawet jak na nią. Nagle w ułamku sekundy chwyciła fasolkę i rzuciła nią w moją stronę. Nie zdołał bym się nawet zasłonić więc tylko zamknąłem oczy i czekałem na uderzenie. Ku mojemu zaskoczeniu zamiast swojego jęku bólu usłyszałem jęknięcie Malfoya. Chwilę to trwało zanim dotarło do mnie co się właśnie wydarzyło. Najwidoczniej ten pędrak chciał mi dosypać czegoś do eliksiru. Akurat profesor Slughorn się odwrócił i niczego by nie zauważył. Zachichotałem na widok Malfoya z gigantycznym siniakiem pod okiem, który próbował posłać Nicole zabójcze spojrzenie. W odpowiedzi ona chwyciła następną sztukę amunicji i zaczęła nią podrzucać. Zobaczyłem przerażenie w oczach ślizgona.
- Wyrównać? - rzuciła.
- Powiem to mojemu ojcu! - odszczeknął i wrócił, a właściwie czmychnął z podkulonym ogonem na miejsce.
Slughorn wszedł na katedrę i obwieścił:
- Koniec czasu! Przerywamy mieszanie!
Przeszedł się niosąc w jednej ręce doniczkę z krzaczkiem. Za każdym razem kiedy podchodził do jakiegoś kociołka odrywał jeden listek i wrzucał go do środka. Kiedy doszedł do mnie krzaczek został już ogołocony z połowy liści.
- Twoja kolej, Harry - mruknął profesor stojąc przede mną.
Urwał jeden listek i  wrzucił do mojego wywaru. Roślinka przy zetknięciu z cieczą momentalnie spłonęła.
- Brawo! - powiedział uradowany. - Ale to jeszcze nie koniec!
Wszyscy spojrzeli na niego pytająco.
- Nie potrafiłem wybrać najlepszego eliksiru śmierci, więc zrobimy konkurs.
Przejęte szmery przebiegły po klasie.
- Do zawodów staną: Piper McLean, Nathaniel Boothe, Eliot Miles, Nico di Angelo, Harry Potter i Nicole Legrete! Proszę o brawa!
Cała klasa zaczęła klaskać oprócz ślizgonów, którzy byli wściekli, że żaden z nich nie dostał się do następnego etapu.
 - Na drugim etapie, musicie zrobić eliksir Euforii. Ale to na następnej lekcji. Wychodzić z klasy!- powiedział kończąc lekcję. Postanowiłem dowiedzieć się czegoś o tych Amerykanach. Poszli w kierunku pokoju wspólnego, ja za nimi. Starałem się iść najciszej jak umiałem. 
- Harry, w którą stronę było do pokoju wspólnego?- zapytała nagle Eliot nie odwracając nawet głowy. Skąd ona wiedziała, że za nimi idę?- pomyślałem, ale odpowiedziałem:
- Schodami na 2 piętro i w lewo.
Kiedy dotarliśmy oni poszli do dormitoriów. Przypomniało mi się, że zaraz zacznie się lekcja Walki. Zabrałem z kufra zbroję i broń. Na dole, zauważyłem, że chłopaki czekają na dziewczyny.
- Idę po nie- powiedział Percy do Nico, Jasona, Franka i Leo.
- Nie radzę.- powiedziałem, On nie posłuchał. Pokonał kilka stopni, gdy zmieniły się w zjeżdżalnie. Wszyscy wybuchli śmiechem. Pomogłem mu wstać.
- Wszystko ok?- zapytałem.
- Jasne.- odpowiedział. Usłyszeliśmy chichoty. Dziewczyny wyszły z dormitorium i chichotając, patrzyły na niego z politowaniem. Leo pokładał się ze śmiechu. Nagle mi się coś przypomniało.
- Kto zna drogę na błonia?- zapytał zdezorientowany Percy.
- Tędy.- powiedziała Eliot. Skąd wiedziała, skoro jest tu po raz pierwszy? Wszyscy poszli za nią. Niespodziewanie trafiła. Większość już czekała. Naszym nauczycielem był wysoki, barczysty brunet. Miał na sobie zbroję i miecz przy boku.
- Witajcie na pierwszej lekcji ,, Obrony nie używając magii". Nazywam się Markus Swan. Kto wie jak się zakłada zbroję?- zapytał. Wszyscy amerykanie się zgłosili. U Percy'ego nie widziałem żadnej broni. W dłoni miał tylko długopis. Zdjął zatyczkę i nagle długopis stał się mieczem.
- Ok. To na początek. Każdy ma na pewno jakąś zbroję. Ubierajcie je. Amerykanie wam pomogą.- oni spojrzeli na nas zaskoczeni. Podchodzili do osób i tłumaczyli. Percy w końcu podszedł do mnie. Sprawnie naciągnął rzemyki i zabrakło mi powietrza. Czemu zbroje są takie ciasne i ciężkie? Czy ktoś może mi odpowiedzieć na to pytanie?
- Na razie zasady. Nie wolno okładać się mieczami, sztyletami, łukami, katanami itp. Zrozumiano?
Odpowiedziały mu pomruki i potakiwania. Spojrzałem na drugą stronę doliny. Tam stali krukoni. Za krukonami stała Bianca z Paulem- wysokim brunetem. Rozmawaili i śmiali się. Zauważyłem pewną zmianę w wyglądzie Bianki- włosy jej pociemniały, a oczy rozjaśniły, co z połączeniem jej czarnej zbroi wyglądało trochę przerażająco. Nie zauważyłem jej broni, chociaż nawet bez niej wygląda na śmiertelnie niebiezpieczną. Zrobiła ruch, którym się zabiera różdżkę z kieszeni. Lecz w jej ręca zamiast różdżki pojawił się miecz.Za to Paul miał białą zbroję. Na lewo ode mnie stali ślizgoni. Malfoy stał  na przedzie z Crabbem i Goylem. Zauważyłem, że wszyscy ślizgoni płci męskiej mają miecze albo włócznie. Malfoy miał szarą zbroję i katanę. 
- A teraz dobierzcie się pary- powiedział Swan. Podszedłem do Rona. Percy i Annabeth byli razem, tak samo jak Eliot i Leo, Nicole i Nico, Bianca i Paul, Jason i Piper, Ginny i Luna, Hazel i Frank, Jaden i jakiś gryfon, Ziya i Carter, Walt i Sadie.-Stańcie na lekko zgiętych nogach, jeśli jesteście praworęczni- prawa stopa do przodu, jak leworęczni- na obwrót.- kiedy każdy przyjął pozycje, Swan zaczął nas szturchać i poprawiać. Amerykan nawet nie tknął.
- Teraz  pokarzemy wam mały pokaz bitwy. Jackson, Miles, Treaty, Chase, Grace, Zhang, Levesque i Shiver do mnie!- ryknął nauczyciel. Posłusznie poszli do niego. Każdy spojrzał na Swan'a z ciekawością- ,, Pożyczyłem"  profesora Snape'a pewnego niegroźnego potwora. To harpia! Oczywiście dodałem jej troche zdolności szermierczych. Accio Harpia!- kiedy wypowiedział zaklęcie, każdy usłyszał krakanie.
-Tam!-  jakiś puchon wskazał palcem, coś latającego koło wieży astronomicznej.  Było większe od ptaka, a mniejsze od hipogryfa.Skupiłem się i zobaczyłem, że to coś ma kontury małego człowieka, skrzydła jakiegoś ptaka i jest niebieskie. Nagle ktoś za mną krzyknął krótko. Obejrzałem się. To była Hazel. Miała w ręku złoty długi miecz. Znów zwróciłem wzrok na harpię. Teraz już stanęła koło Swan'a i mogłem ją zobaczyć w całej okazałości. Była w wysokości Flitwicka. Jej srzydła były duże i pierzaste o kolorze turkusowym. Była podobna do człowieka. Lecz człowiek nie jest upierzony. 
- Oto jest harpia!  Osoby wybrane przez mnie będą z nią walczyły.- Wskazał na Percy'ego, Eliot,  Biankę, Annabeth, Jasona, Franka, Hazel i Jaden.- Czy możecie wejść na tamtą stronę?) Pokazał miejsce w którym była mała górka. Posłusznie tam podeszli. Widziałem przerażenie w oczach Hazel. Nagle harpia zaskrzeczała

-Przeklęta jest jedna para,
Która oszukiwana jest lat dużo,
Jedynie czarodziej i heros pomóc może, 
By zapobiec wojnie która blisko jest,
Bóg was poprowadzi,
A przyjaciel zdradzi.

- gdy skończyła swoją wypowiedź, zaczęły  się szepty. 
-Heros? Bóg?- szeptali. Annabeth szepnęła coś do Bianki, a krukonka pokiwała głową. Podeszła do reszty i zaczeła do nich mówić. Amerykaninie zaczęli ją otaczać, aż zniknęła im z wzroku. Nagle obcokrajowcy zemdleli.

-----------------------------
Przepraszamy za (6 miesiecy) Opóźnienie! Już jedna dziewczyna się zgodziła i będzie z nami pisała bloga ;). Za niedługo ją spotkacie!

sobota, 29 sierpnia 2015

Konkurs!

Z racji tego, że zostałam sama i mam mało weny, OGŁASZAM KONKURS!

Polega on na tym, żeby napisać krótkie opowiadanie (min. 15 zdań) o tym, co mogło się zdarzyć po...  Olimpijskich Herosa!  Wygrają swię osoby które będą pisały ze mną bloga. Będą miały miesiąc na wykazanie się. A jak się spodobają, to zostają na stałe. Opowiadania wysyłać ie na:
aniakeczup@gmail.com
W razie wątpliwości, pytajcie, piszcie.

                      Powodzenia!


#bianca

czwartek, 4 czerwca 2015

Pierwsze nominowanie do LBA!

Nominowała nas Zelka msp.  Zielonym kolorem będzie odpowiadała Bianca.  Tym  kolorem będzie odpowiadała Eliot
Pytania:
1. Kto jest twoim idolem?
2. Czy lubisz milky waye?
3. Masz jakieś problemy ze wzrokiem itp.?
4. Czy lubisz robić spam?
5. Ulubiona książka?
6. Czy masz rodzeństwo? Jeśli tak to jak się nazywa?
7. Piszesz czasem głupoty na testach?
8. Lubisz matmę?

Odpowiedzi:

1. Bianca i Percy i Sherlock
Desmond, Sherlock, Ezio i Altair


2 Nie za bardzo 
Nawet są dobre.


3. Krótko zwroczność
Żadnej


4.  Nie
Nigdy nie robiłam


5. Klątwa Tytana i Niezgodna
Nie mam ulubionej


6. Niestety siostrę Zosię
Starszą siostrę Zuzię


7. Często :)
Czasami

8. Nienawidzę
Trochę


My nominujemy:
http://nowezycieheroski.blogspot.com/?m=1
http://bialagwardia.blogspot.com/

Nasze pytania:

1. Jaki jest twój ulubiony smak lodów?
2. Jaki jest twój ulubiony zespół?
3. Kto jest twoim idolem?
4. Lubisz Benedicta Cumberbata?
5. Czy lubisz filmy fantasy?

6. Czy lubisz oglądać Sherlocka Holmesa?
7. Uluniony kolor?
8. Twój ulubiony kolor włosów?
9. Jak lubisz się ubierać?
10. Wolisz chodzić w jeansach czy leginsach?

niedziela, 31 maja 2015