Strony

niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 5 Poznajemy nowych

                          GINNY
Mama zrobiła pyszną kolację . Siedziałam na przeciwko Harry ' ego . On częściej spoglądał na mnie niż zawsze . Dziwne ... Położyłam się do łóżka . Prawie natychmiast zasnełam . Śniło mi się , że siedzę na bardzo wygodnym krześle . Rozejrzałam się dookoła . Byłam na strychu naszej kwatery . Teraz tam było 15 łóżek . Pewnie ktoś zaczarował to pomieszczenie zaklęciem zwiększającym . Podeszłam do pierwszego łóżka . Spał tam zadziwiająco blady chłopak . Co on tu robi ? Poczułam że ktoś mnie szarpie za ramię . Przecież nikt tu nie stoi ! Obudziłam się . Okazało się że to Fred mnie obudził .
- Dobrze że wstałaś , bo prawie posunąłem się do ostatecznej pobudki .- powiedział .
- Masz natychmiast stąd iść ! - wykrzyczałam. Nienawidzę ich pobudek . Przebrałam się i zeszłam na śniadanie . Było dodatkowo  jeszcze 15 krzeseł . Tyle ile w moim śnie .
- Ktoś jeszcze przyjdzie ? - spytałam mamy.
- Dziś w nocy przyjechali do nas goście . Pochodzą z Ameryki . - powiedziała mama .
- Gdzie oni są ?
- Na strychu Ginny . Nie obudź ich .
- Aha ,no to tam idę .- tak często trwają nasze rozmowy . Poszłam więdz na strych . Było dokładnie tak samo jak w moim śnie . Ktoś na końcu strychu powiedział .
- Co ty tu robisz ?! - była to blondynka . Miała niebieskie oczy .
- Mieszkam, a co ? Jestem Ginny Weasley . A ty ? - spytałam
- Bianca Treaty . Przepraszam ale gdzie jest kuchnia ?- spytała .
- Chodź zaprowadzenia cię . - zaprowadziłam ją do kuchni .- Masz już broń do szkoły ? - spytałam
- Oczywiście że mam - odpowiedziała jakby to było oczywiste .
-A pokażesz ? - ona po prostu zdjęła branzoletkę .
- To jest moja broń . - widząc moją minę powiedziała- Widzisz te zawieszki ? Wystarczy kiedy jakąś dotknę to ona zmieni się w łuk , miecz lub sztylet .
- Gdzie można to kupić ?
- Nigdzie . Dostałam ją od Arte... znaczy cioci .- widząc że nie chce o tym rozmawiać zamilkłam .
- Już jesteśmy , usiądź gdzie chcesz . - Usiadła naprzeciwko mnie. Ktoś zawołał z góry
- Bianca jesteś tam ?!
- Tak Annabeth.- Powiedziała Bianca spokojnie . Moja mama przyszła do kuchni . Powiedziała
- O ! Przyszłaś już Bianco . Chciałabyś naleśniki na śniadanie ?
- Oczywiście ! Pani będzie musiała zrobić bardzo dużo naleśników dla Percy'ego - mama i Bianca zachichotały . - Pójdę już ich obudzić . Ginny idziesz ze mną ?
- Oczywiście . Tylko musimy jeszcze obudzić chłopaków .Uważaj na Freda i George'a.
- A ty uważaj na Leona Valdeza . On zawsze mnie podrywa . Ale on jest zbyt dziecinny . Jego dziewczyna zerwała z nim  miesiąc temu .
- Już jesteśmy w sypialni Harry'ego i Rona .- powiedziała.- Obudź ich
- Dobrze . - Ona wyciągnęła lusterko . Skierowała je pod słońce i przechyliła na ich twarze . Oni zmarszczki twarz i się obudzili .
- Kim jesteś - spytał Harry wyciągając różdżkę . Bianca tylko się śmiała .
- Walczysz jak facet czy dziewczyna?  Faceci walczą mieczem. Tylko mi nie mów że nie masz miecza ! Jak widzę wyczaruj sobie miecz ! - Wykrzyczała Bianca
- Nie będę walczyć z dziewczyną która nawet nie ma miecza - powiedział Harry . Patrzył na Biancę podejrzliwie . A ona tylko dotknęła zawieszki i już trzymała w ręku miecz.
- Ja też tak chce ! -  powiedział mój kochany brat . Harry wyciągnął miecz z szafy .
- No to walczymy - powiedziała Bianca . Harry pierwszy zaatakował. a , Bianca z łatwością obroniła . Teraz to ona zaatakowała . Zrobiła pchnięcie w przód . Harry nie obronił . Bianca odbiegała za niego i przytknęła mu ostrze do gardła .
- Teraz już wiesz że ze mną się nie zadziera . - Wyszeptała . Mój braciszek nie umiał pozbierać szczęki z podłogi .Bianca zabrała swój miecz i w błysku światła zniknął .
- Jestem Bianca Treaty . A wy ?- powiedziała .
- Jestem Harry Potter a on to Ron Weasley .- odpowiedział zdyszany Harry 
- Idziemy obudzić resztę . Idziecie z nami ?
- Dobrze .
Szliśmy w ciszy na strych . Kiedy byliśmy już w środku. Jakąś blondynka  już czesała włosy .
- Annabeth musimy obudzić wszystkich . Pomożesz ? - spytała Bianca . Annabeth się uśmiechneła diabelsko.
-Oczywiście - mówiąc to wyciągała sztylet . Bianca też trzymała ręku tą samą broń . Z uśmiechem wzięły zamach . Walnęły w swoje sztylety .
Rozległ się tak głośny dzwięk , że aż w Hogwarcie to słyszeli .Wszyscy się obudzili . A my zaczęliśmy się śmiać . Czarno-brązowo włosa dziewczyna podeszła do nas .
- Auł. To akurat bolało dziewczyny!- powiedziała i zwróciła się do mnie- Cześć jestem Eliot Auditore da Firenze. Gdzie jest kuchnia?
- Musimy poczekać na wszystkich . Mam na imię Ginny a to Harry i Ron .- powiedziałam .
- Percy , Piper , Jason , Frank , Hazel , Leo , Jaden , Nico , Reyna, Sadie i Carter wstawać ! - zawołała Eliot . Wszyscy wstali . Podbiegł do nas chłopak który miał czarne włosy i oczy ,które miały kolor morski .
- Jestem Percy Jackson i jestem głodny .- powiedział . - Zejdźmy  już na dół .- po tych słowach wszyscy już byli gotowi . W kuchni był już bardzo duży tłok . Przyszli wszyscy członkowie zakonu .
- To są ci nowi ?- spytał się Moddy- Nie wyglądają na niebezpiecznych.
- Oni są niebezpieczni- powiedział Harry - Ja przez Biancę prawie głowy nie straciłem.
I w tym momencie wszyscy się zaśmiali nawet Harry się zaśmiał. W domu zapanowała miła atmosfera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz